sobota, 11 grudnia 2010

Wisielec


Drzwi były uchylone
Jak wrota piekieł otwarte
Nie pamiętam był wieczór
Coś po wpół do czwartej
On wisiał na sznurze
Kołysał się chwiejąc
Usłyszałam ten charkot
Ze zgrozy zdębiałam
Nie pamiętam jak głośno
I co wtedy krzyczałam
Nigdy jeszcze tak szybko
W życiu nie biegałam
Nigdy tak przeraźliwie
Jeszcze nie krzyczałam
A on był taki cichy
Jak ten anioł z nieba
Który ze zgrozy przysiadł
Na mym lewym ramieniu
Odcinali go nożem
W tak straszliwym biegu
Jego twarz była trupia
W półmroku jakimś siwym
I ten widok na zawsze
W mej pamięci zostanie
Sznur ,ciemności,nuż biały
Czemu cię nienawidzę
Za ten dramat cały !

11.12.2010 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz